Refleksje nad…

Paul Dulski
25/09/20 22:42:02

...wspaniałymi

Kiedy jestem kilka kilometrów nad ziemią, świat wydaje się zupełnie inny. Te wszystkie problemy, z którymi mierzę się tam na dole, które wydają się tak wielkie, trudne i nie do przejścia, przestają mieć znaczenie. Widzę świat z zupełnie innej perspektywy. Małe domki i uliczki, po których poruszają się samochodziki niczym resoraki. Skrawek świata, który dostrzegam przez malutkie okno samolotu, wydaje się być makietą, czymś nie do końca rzeczywistym.
Wtedy pojmuję jak mały i znikomy naprawdę jestem. Zdaję sobie sprawę, że jestem częścią czegoś wielkiego, jakiegoś wielkiego ekosystemu.

Siedzę właśnie w samolocie, który osiągnął wysokość przelotową i kiedy o tym wszystkim sobie myślę, zadaję sobie pytanie: Kim ja w ogóle jestem w tej całej masie nieskończonego wszechświata?
Rozglądam się po pasażerach dookoła mnie. Wszyscy są zajęci swoimi sprawami. Jedni z nosem w komórce, zupełnie nieobecni, coś oglądają. Inni są przestraszeni lotem i ciągle zadają sobie pytanie: Czy aby na pewno samolot bezpiecznie wyląduje? A jeszcze inni siedzą zastraszeni, patrzą podejrzliwie jeden na drugiego z maskami na twarzy i boją się, czy ktoś ich nie zarazi tajemniczym wirusem. Staliśmy się wobec siebie strasznie obcy. Jesteśmy otoczeni ludźmi, a jednak wyobcowani.
Ja jednak, niestety też z maską na twarzy i choć tego nie widać, uśmiecham się szeroko sam do siebie. Skąd bierze się ta radość? Z uświadomienia sobie cudownego faktu, który do mnie dotarł, że tam na dole mam wspaniałych ludzi, moich przyjaciół.
Zawsze mówię każdemu: Jeśli znalazłeś w życiu chociaż jednego prawdziwego przyjaciela, to zostałeś obdarowany, otrzymałeś skarb, jesteś szczęściarzem i spotkało cię w życiu coś wyjątkowego.

– Szukam przyjaciół. Co znaczy „oswoić”? – Jest to pojęcie zupełnie zapomniane – powiedział lis. – „Oswoić” znaczy „stworzyć więzy”. – Stworzyć więzy? – Oczywiście – powiedział lis. – Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować.

- MAŁY KSIĄŻĘ

To właśnie przydarzyło się mi i to jest niezwykłe. Dlatego uśmiecham się w duchu. I wiecie co? Zaczynam się zastanawiać nad takim pytaniem: Dlaczego? Dlaczego ktoś może chcieć się ze mną przyjaźnić? Dlaczego ktoś poświęca swój urlop, by spędzić ze mną czas, lub by wyświadczyć mi przysługę? Dlaczego ktoś dziękuje mi za to, że mogliśmy porozmawiać? Dlaczego w trosce o mnie ktoś przesyła mi słowo przestrogi?
I choć staram się bardzo… nie znajduję odpowiedzi na moje pytania. Po prostu nie wiem. Bo zwyczajnie nie czuję, że sobie na to zasłużyłem, że byłem wystarczająco dobry, wystarczająco zaangażowany, wystarczająco pomocny, wystarczająco wdzięczny i że byłem wtedy, kiedy powinienem być. Czasami czuję się z tym źle, bo zwyczajnie nie zasługuję na ciepło, które otrzymuję.
Ludzie gonią dziś za wieloma rzeczami: sławą, poklaskiem, pieniędzmi albo lubują się w gadżetach (sam jestem fanem niektórych z nich). Jednak to, co jest wiadome w tym temacie, brzmi: wszystko to jest próżnością. Ale kiedy wykonujesz jeden telefon i z drugiej strony słuchawki słyszysz: „Pewnie, że ci pomogę! Co mam zrobić?” To jest prawdziwa radość, to jest czas kiedy wiesz, że twoje serce powinno bić, bo jest ktoś, dla kogo stanowisz jakąś wartość. To twój prawdziwy przyjaciel.
I wiecie, co się wtedy rodzi? Wdzięczność. Kiedyś prosiłem Boga, by dał mi choć jednego przyjaciela. A teraz widzę, że jestem szczęściarzem, bo mam ich kilku. Wspaniałych, cudownych ludzi, na których mogę polegać, którzy są zarówno w trudnych, jak i szczęśliwych momentach mojego życia. Więc dziękuję Bogu za to, że dał mi więcej niż to, o co go prosiłem (On zawsze daje więcej). I dziękuję Wam za to, że przy mnie jesteście, choć, często nie wiem dlaczego. Dziękuję Wam za Wasze wsparcie i za miłość, którą mi okazujecie. Mam nadzieję, że ja też będę mógł być dla Was wspaniałym człowiekiem, tak jak Wy jesteście dla mnie. I choć nie wymieniam tu nikogo z imienia i nazwiska, to wiem, że Wy wiecie o kim teraz myślę, a jeśli wiecie, to pamiętajcie, że bardzo Was kocham!
Właśnie zapaliła się sygnalizacja ‘zapiąć pasy’, co oznacza, że szykujemy się do lądowania. Raz jeszcze rozglądam się po zatrwożonych i zestresowanych ludziach w samolocie, biorę głęboki oddech, cały czas się uśmiecham i spokojnie siedzę, wyczekując spotkania z drogim i bliskim mojemu sercu przyjacielem.

Zostaw komentarz

Twój email nie będzie opublikowany